Strona domowa > Artykuly > Marzenia i cukrzyca

Marzenia i cukrzyca

Poleć artykuł

Wojciech Opatowicz, 22 lata Student IV roku prawa i II roku finansów i rachunkowości na Uniwersytecie Szczecińskim

 

Urodziłem się w 1987 roku. Na cukrzycę choruję od 1998. Dokładnie od 13 lipca 1998 roku – szczęśliwie nie był to piątek, tylko poniedziałek. Dzień wcześniej miałem okazję oglądać finał mistrzostw świata w piłce nożnej. Nie powiem, co czułem, gdy dowiedziałem się, że jestem chory na cukrzycę, bo nie pamiętam. Choruję już 11 lat.

Czym jest dla mnie ta choroba? Cóż, trudno powiedzieć – cieniem, towarzyszką życia? Ona po prostu jest. Od niedawna zauważyłem, że dobra kontrola choroby, czyli, upraszczając, osiąganie dobrych wyników badań okresowych jest świetną nagrodą za… no właśnie – wyrzeczenia? Chyba to zbyt mocne słowo, bo nie odmawiam sobie praktycznie niczego, szczególnie jeżeli chodzi o kuchnię – oczywiście nic w nadmiarze, ale pokażcie mi kogoś, kto choć raz nie poszedł na pizzę albo hamburgera?

Marzenia? Realizować siebie. Nie tylko w górach, gdzie sukcesów mam na razie niewiele, ale na każdym polu. Chciałbym, żeby dano nam, cukrzykom, szansę na rzeczywiste próbowanie swoich sił. Jestem młody – dopiero za dwa lata kończę studia, a planów tyle, że można by zapisać niejeden kalendarz. Chciałbym pobiec w maratonie (co wcale nie jest odległe, bo biegam już półmaratony), spróbować nurkowania, w przyszłości pomagać innym chorym na cukrzycę w realizowaniu ich marzeń.

Co mnie denerwuje i irytuje? Argumentacja, że nie mogę zrobić czegoś, bo mam cukrzycę. Nie pada argument, że np. nie mam kondycji, tylko właśnie taki, że mam cukrzycę, jakby to było najważniejsze. Wolę podejście bardziej optymistyczne – okej, mam cukrzycę, jest to jakiś problem, ale znajdźmy drogi, które pozwolą go w sposób odpowiedzialny i bezpieczny rozwiązać.

Co chciałbym osiągnąć biorąc udział w akcjach takich jak ta, związana z obchodami Światowego Dnia Walki z Cukrzycą? Po pierwsze pokazać społeczeństwu, że istniejemy! Cukrzyca to poważny problem, ale jednocześnie (co jest moim drugim celem) chciałbym uświadamiać, szczególnie rządzącym, że możemy być pełnowartościowymi członkami społeczeństwa. Po trzecie – może nie zawsze byłem najlepszym przykładem na to, że z cukrzycą można sobie świetnie radzić, ale teraz, jeżeli ktoś weźmie ze mnie przykład, to będę z tego bardzo dumny.

Czym są dla mnie góry? Czasami wszystkim, czasami niczym. Gdybym mógł, spędzałbym w nich każdą wolną chwilę. Tam odpoczywam, tam dystansuję się do życia, do choroby, do zmartwień. Dzięki nim wierzę, że wszystko jest możliwe, nawet mimo choroby.

za:poranny.pl

********************

18-letni Wojciech Opatowicz wyruszył w połowie lipca na wyprawę na Mont Blanc. Cierpiący od 7 lat na cukrzycę insulinozależną Wojtek nie tylko zrealizował w ten sposób największe marzenie swojego życia, ale także przekazał innym chorym symboliczne przesłanie, że pomimo przeciwności losu można normalnie żyć i stawiać czoła wyzwaniom. Wyprawa na Mont Blanc trwała od 18 do 22 lipca. Była możliwa dzięki sponsorowi – firmie Lilly Polska.

Lekarze stwierdzili cukrzycę typu 1. u Wojtka, gdy miał 11 lat. Ta diagnoza nie przekreśliła jednak jego życiowych planów i marzeń, jakimi od zawsze były wysokogórskie wspinaczki. Aby umożliwić Wojtkowi wcielenie w czyn jego ambitnych zamierzeń, lekarz zalecił mu stosowanie w codziennej terapii nowoczesnej insuliny analogowej, pozwalającej prowadzić zbliżony do normalnego tryb życia. „Chcę pokazać innym chorym na cukrzycę, że ich życie nie musi kończyć się na ciągłym mierzeniu poziomu cukru i przyjmowaniu leków. Pomimo mojej dolegliwości można – zachowując zdrowy rozsądek oraz korzystając z nowoczesnych osiągnięć medycyny – żyć jak inni ludzie na przekór dokuczliwym objawom” – mówi Wojtek Opatowicz.

za:gory.wyd.pl

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.