Strona domowa > Artykuly > Małego cukrzyka nie chcą w szkole

Małego cukrzyka nie chcą w szkole

Poleć artykuł

Największy problem jest właśnie ze znalezieniem przedszkola, gdyż nie są one objęte rejonizacją i dyrektorzy mogą odmówić przyjęcia chorego dziecka. Szkoły teoretycznie mają obowiązek przyjąć dziecko, ale chętnie szukają wymówek, by tego nie robić. "Ze szkołą dla dziecka z cukrzycą czy padaczką jest rzeczywiście problem" – przyznaje anonimowo nauczycielka jednej z warszawskich szkół.

Gorące dyskusje na ten temat toczą się na internetowych forach dla rodziców. "Bardzo przykro, że dla dzieci przewlekle chorych nie ma miejsca w przedszkolu/szkole. Nie mogą funkcjonować w społeczeństwie ze względu na dysfunkcję zdrowotną" – pisze barbara 123, której córka choruje na epilepsję.

"Problem był i jest. Na hasło "padaczka" pedagodzy wpadają w przerażenie: że nie mają pielęgniarki, lekarza, co mieliby robić jakby dziecko miało atak? Dla szkoły najbezpieczniej jest pozbyć się takich uczniów i zaproponować im nauczanie indywidualne" – mówi Iwona Sierant, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Dzieci chorych na Padaczkę.

Monika Zamarlik, prezes ogólnopolskiej federacji organizacji pomocy dzieciom i młodzieży chorym na cukrzycę nie ma wątpliwości: prawo musi zostać zmienione tak, by przyjęcie chorego dziecka do przedszkola czy szkoły nie było już uzależnione wyłącznie od dobrej woli dyrektora i nauczycieli. "To musi być obowiązek" – twierdzi Zamarlik.

Umowa z rodzicem rozwiązuje problem

Są jednak w Polsce szkoły, gdzie zapisanie chorego dziecka nie stanowi problemu. "Odmowa byłaby dokładnie tym samym, co nieudzielenie pomocy leżącemu na ulicy" – mówi Waldemar Siedlik, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Koluszkach. W szkole podstawowej nr 234 w Warszawie uczy się dziewczynka chora na cukrzycę. "Dziecko ma pompę insulinową, którą pomagałam obsługiwać po tym, jak dostałam od rodziców dokładną instrukcję" – mówi nauczycielka Ewa Ruszek. Z problemem poradziła sobie też część niepublicznych przedszkoli w Wielkopolsce. Tamtejsze przedszkolanki podpisują z rodzicami umowy cywilno-prawne i na ich podstawie opiekują się chorymi dziećmi.

Pełnomocniczka ds. równego traktowania twierdzi, że każdy przypadek odmowy przyjęcia do przedszkola czy szkoły przewlekle chorego dziecka to dyskryminacja. "W takich przypadkach rodzice mogą zawsze złożyć do mnie skargę, a ja chętnie zajmę się sprawą poprzez kuratoria" – obiecuje Elżbieta Radziszewska.

za:dziennik.pl/Anna Monkos

 

 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.