Strona domowa > Artykuly > Na takich rowerach wygrywają maratony

Na takich rowerach wygrywają maratony

Poleć artykuł

Wcześniej, bo ponad 9 lat temu miał wypadek. Doszło do tzw. stawu rzekomego (powikłanie gojenia złamania kości w postaci trwałego braku zrostu między odłamami kostnymi) lewego uda. Leszek Bohl uważa, że to efekt nieudolności lekarzy.

 

Kończyna przeznaczona jest do amputacji. Ma zaburzenia związane z wymianą i krążeniem płynu mózgowo- rdzeniowego, neuropatię cukrzycową, miażdżycę, arytmię serca i jeszcze kilka schorzeń.
Kiedy przed laty musiał przejechać kilkadziesiąt metrów swoim wózkiem, tracił ochotę do wyjazdu z domu, w ogóle do poruszania się. Miał dosyć wszystkiego. Dlatego zaczął szukać dobrych wózków, dla osób, które chcą być aktywne.
– Poruszając się zwykłym wózkiem już po mieszkaniu napotyka się na przeszkody – mówi Leszek Bohl. – Dla typowego wózka jest nią dywan czy przejazd przez próg. To nie są żarty. Przechylenie się do tyłu, aby podnieść przednie koła, grozi wywrotką. Niedawno mój kolega przewrócił się wózkiem i złamał sobie biodro. Co to znaczy dla osoby niepełnosprawnej, nietrudno sobie wyobrazić. Tym bardziej, że w praktyce rehabilitacja takich ludzi niemal nie istnieje.

Zaczęło się od widelca

Uruchomił „LBMSerwis“ w momencie, gdy potrzebny był mu widelec do wózka inwalidzkiego. W Poznaniu znalazł firmę oferującą taką część za 600 zł. Uznał to za absurd. Szukał nadal. I znalazł, za znacznie mniejsze pieniądze w Piotrkowie. A więc można było. „LBMSerwis“, poprzez portal internetowy, pozwalał osobom niepełnosprawnym zaopatrzyć się w koła, dętki, wszelkie części do wózków. Ten sam widelec z kołem do wózka aktywnego, który u producenta kosztuje 600 zł w jego firmie oferowano za 110 zł.
– Głównie chodziło mi o to, aby ludzie niepełnosprawni mieli łatwiejszy dostęp do sprzętu na poziomie europejskim, a nie zaopatrywali się w chiński złom, rozpadający się po 3 miesiącach – zapewnia. – Taka idea przyświecała mi, kiedy tworzyłem firmę. W końcu każdy ma jakieś zdolności manualne i może sam sobie wyszykować wózek. A jak nie, to my to robimy. Za bardzo małe pieniądze. Po dwóch miesiącach to się tak rozwinęło, że nie byłem w stanie sprostać zamówieniom. Poza tym jestem na rencie i nie za bardzo mi wypada rozwijać firmę. Istnieją też ograniczenia zdrowotne, których nie powinienem przekraczać. Dlatego powierzyłem prowadzenie firmy panu Rafałowi Trzpilowi, który z zawodu jest też rehabilitantem z wyższym wykształceniem medycznym. Obaj panowie ściśle współpracują z firmą „Bio Bike“ Bogdana Kondeja, kiedyś znakomitego kolarza, dziś jednego z najlepszych w Europie producentów rowerów wyczynowych („niedawno robił rower mistrzowi świata“) i wózków aktywnych dla osób niepełnosprawnych. Taki wyczynowy rower można bez trudu podnieść jednym palcem. Jednakże kosztuje tyle co auto – 45 tys. zł. To w podtoruńskiej wsi Grzywna powstają pojazdy z wykorzystaniem skomplikowanej technologii klejenia karbonu. Wózki, które robi też na potrzeby „LBMSerwis“ i „Extremalon“. Na takich wózkach-rowerach niepełnosprawni mogą pędzić w pozycji leżącej z prędkością niemal 80 km na godzinę, mogą wygrywać maratony w Nowym Jorku czy Bostonie. Wszystko napędzane jest siłą mięśni rąk. Są ich trzy rodzaje: górskie, turystyczne i wyczynowe. Nie licząc typowych wózków do codziennego poruszania się. Na wyczynowym sportowiec prowadzi pojazd w pozycji leżącej. Sportowy wózek olimpijski ma dwa koła i jedno przednie duże, a prowadzący go jest w pozycji klęczącej. Na wrześniowych Diabetica Expo 2009 w Toruniu handbike szosowy Bogdana Kondeja zdobył I nagrodę w kategorii produkt rehabilitacyjny.

Sami się rehabilitują

– Mało kto wie jak piękną rzeczą jest sport wśród osób niepełnosprawnych w krajach rozwiniętych – twierdzi L. Bohl. – Mądre państwo, które sprawia, że ci ludzie sami się rehabilitują – twierdzi moja żona. I to jest głęboka prawda. Te osoby mają zapewnioną rehabilitację we własnym zakresie, mają opiekę psychoterapeutyczną z głowy, bo na ogół nie mają negatywnych emocji, o których czyta się na iponie (Internetowy Portal Osób Niepełnosprawnych – dop. red.), tekstów w rodzaju: potrzebuję seksu, a mam ślinotok i nigdy nie będę miał kobiety, chyba się zabiję… No a też ludzie to czytający doprowadzają się do bardzo złego stanu psychicznego. Wystarczy wejść na ten portal internetowy, na forum dyskusyjne, aby się o tym przekonać. Wszyscy mają problemy, wszyscy czegoś oczekują, nikt nic nie robi, siedzą w domu, słuchają internetowego radia, piszą posty. Tak żyć nie można. To jest stracone życie. Skoro już jestem osobą niepełnosprawną, to trzeba umieć się z tym pogodzić i starać się jak najlepiej funkcjonować. Ale życie niepełnosprawnych może nieść ogrom radości. Tylko trzeba umieć się w tym znaleźć. Jako przykład pan Leszek podaje Klub Turystyki Rowerowej „Rowerowabrzoza“, z którym to stowarzyszeniem podejmuje współpracę, które zaczyna zapraszać niepełnosprawnych na swoje rajdy, wycieczki, imprezy, organizując je bez względu na porę roku, na pogodę.
– Osobiście przez kilka lat pracowałem z ludźmi niepełnosprawnymi – mówi Rafał Trzpil, prowadzący obecnie firmę „LBMSerwis“. – Wspinaliśmy się po skałach, jeździliśmy na różne rajdy, nurkowaliśmy, skakaliśmy na spadochronach w duecie, jeździliśmy na quadach. Tak więc dosyć dużo ekstremalnych rzeczy z nimi robiłem.
Stworzyłem firmę, która organizuje imprezy integracyjne, współpracuję z zakładami pracy chronionej. No a tworzenie wózków, rowerów, handbików szosowych dla niepełnosprawnych jest czymś fantastycznym. Także serwisujemy je.

W każdą pogodę na wózku

– Na razie głównie tylko wkładam w ten mój biznes – dodaje Bohl. – Liczę, że rozwinie się, spotka się z zainteresowaniem takich ludzi jak ja, trochę zwariowanych na tym tle. Mój wózek – rower bardzo mi pomaga. Przykład z wczorajszego dnia. Mierzę cukier. Okazuje się, że mam 150. Przesadziłem, bo żona upiekła ciasto i nie powstrzymałem łakomstwa. Siadam na rower i zaczynam trening. Po 15 minutach intensywnej jazdy mam 80. Jeżdżę po Dolinie Dolnej Wisły, po lasach, jeżdżę w każdą pogodę, bo to mi pomaga. Mam wysokiej klasy rowery sportowe dla niepełnosprawnych od Bogdana Kondeja, wybitnego specjalisty w tej dziedzinie, który nie tylko rury do nich sprowadza z Włoch. Jeżdżę w każdych warunkach, skaczę tym rowerem i nic złego się nie dzieje. Coś pięknego… Ludzie, z którymi koresponduję – z Argentyny, Francji, oczywiście z Polski także – w pełni to potwierdzają. Są w stanie pokonać każdą sprawną osobę wytrzymałością, klasą sportową. Te trzy wzajemnie uzupełniające się podmioty – „Bio Bike“ Bogdana Kondeja, „Extremalon“ Leszka Bohla i „LBMSerwis“ Rafała Trzpila – pracują nad pierwszym w Polsce wózkiem zjazdowym fourcross. Chcą górski pojazd zaprezentować na tegorocznych XIV Targach Diabetica Expo w Toruniu.

Andrzej Karnowski

www.magazynpen.pl

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.